"Za dużo powiedziałem". Wałęsa zdradził w sądzie swoją o teorię teczkach Kiszczaka
Wałęsa co prawda początkowo twierdził, że nie chce zbyt wiele mówić na temat dokumentów, które ujawniła Maria Kiszczak, gdyż ma za mało dowodów na poparcie swojej teorii i mógłby zostać oskarżony o pomówienie. Po chwili jednak stwierdził, że omawiane dokumenty, zostały wdowie po generale Kiszczaku przywiezione. Kobieta miała być zastraszona i dlatego zgodziła się mediom podać fałszywą wersję wydarzeń.
– Na pewno mogę powiedzieć, że karton z papierami został przywieziony do pani Kiszczakowej i postraszono ją, że zabiorą emeryturę i ona się zgodziła powiedzieć, że znalazła te papiery – twierdził Wałęsa
Byly prezydent zapewnił, że sam nie ma nic wspólnego z tymi dokumentami. Na pytanie czemu to Kaczyński miał stać za "podrzuconymi" dokumentami odparł, że nikt inny nie miał w tym interesu. – Kto mógł takie świństwo zrobić, jak nie Kaczyński? – pytał.
Po chwili dodał "za dużo już powiedziałem".